Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
Układ przystanków jest właśnie bardzo dobry, bowiem są to przystanki kierunkowe. Dzięki temu układowi wszystkie autobusy np. w kierunku Kromera odjeżdżają z tego samego przystanku (zresztą dla pozostałych kierunków sytuacja jest taka sama). Brak zatok także jest zaletą, bowiem skraca do minimum czas pobytu na przystanku. Jedyny minus to szerokość ulicy Berenta, ale nieprawdą jest, że da się minąć tylko na skrzyżowaniu. Można mijać się na całej długości ulicy, tylko trzeba to zrobić powoli.
Jak jechałem tydzień temu na Berenta to zauważyłem że autobusy mogły się mijać tylko na skrzyżowaniu z Micińskiego i tam gdzie wspomniałem wyżej. Może i te przystanki kierunkowe mają zalety, ale te z Kasprowicza powinny być jednak wyposażone w zatoki.
Korki tym bardziej - od za długiego przebywania w klimatyzowanym aucie można się na bawić zapalenia zatok, a to już mniej ciekawa sprawa :P
Generalnie jestem przeciwnikiem upychania zatok tam gdzie ich nie potrzeba: np. na Swojczyckiej czy Strachocińskiej są prawdziwym przekleństwem, zaś chociażby na Żmigrodzkiej jeszcze bardziej tamują ruch na skrzyżowaniu (to też zasługa skopanego cyklu sygnalizacji) , aczkolwiek tutaj moim zdaniem być powinny.
Dodaj do minusów jeszcze wyniesione skrzyżowania z progami sinusoidalnymi, z których autobusy spadają z wielkim impetem, trzęsąc 95-letnimi domami dookoła. Same progi zresztą już nie wytrzymują tych obciążeń i pękają. Tyle jeśli chodzi o "spokojną" ulicę - 662 "łupnięcia" w każdy dzień roboczy.