Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
To mój ojcec opisali go Hahaha
Niema co się cieszyć z tego że opisali twojego tate , oczywiście to nie jest twojego taty wina że w autobusach nie ma porządnego ogrzewania. MZK się w ogóle nie stara o konfort dla pasażerów, w większości Jelczy M11 , Jelczy 120MM/1 oraz MAN-ów NL202 temperatura jest na prawdę mało odczuwalna od tej na zewnątrz, do tego dochodzą opóźnienia , kierowcy się starają być punktualnie na przystankach , ale chęci kierowców to za mało , zatoczki przystankowe są zaśnieżone , pętle również, nie raz widziałem jak kierowcy walczyli aby wyjechać z przystanków , zazwyczaj po kilku minutowej walce wychodziło ale już było większe opóźnienie. Reasumując to ceny biletów powinny być niższe, bo płacimy za to jak byśmy mieli jeździć w nie wiadomo jakim luksusie a jeździmy starymi gratami .
A to, że MZK kupuje uzywane Many i Kutsenitsy, w bdb stanie tech., wyzbywają się 120, które już są masakrycznie zjedzone to nie jest dobrze? Przyjedz do Bolesławca, wsiadz w A1010M, czy Vero to pogadamy o niskiej temperaturze. A za zatoki nie odpowiada MZK tylko zarządca drogi.
Nie no w Bolesławcu z tego co wiem to nie ma już dość długo Jelczy M11, więc możesz nie pamiętać czy były ciepłe czy zimne, zauważyłem że migi nie są tak strasznie zimne , tylko trzeba włączyć pompę, do nagrzewnicy (kierowcy zazwyczaj jej nie włączają). Do Bolesławca chciał bym się udać ale puki co to mam bardzo dużo nauki , i brakuje czasu na focenie w Jeleniej Górze. A co do tego że odśnieżanie nie należy do Miejskiego Związku Komunkacji (MZK) jest oczywiste, o ile się nie mylę to w Jeleniej Górze odśnieżanie należy do Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej (MPGK) , i przez to że MPGK nie wywiązuje się ze swoich obowiązków autobusy MZK mają straszne opóźnienia.
Aha i co do wymiany tabory to niby dobrze że wymieniają te Jelcynki ale błędem było kupić te cztery MAN-y NL202 bo nie dość że stare to jeszcze nie specjalnie zadbane, w dodatku strasznie zimne Reszta wozów, były przemyślanym zakupem, i wg. mnie udanym.
Jakby kierowca się uparł, to i te NL'ki by doprowadziły, a Miga da się zrobić ciepłego, ale kierowca musi potrafić.
Z tego co zauważyłem to kierowcy się nie spinają do tego aby wozy były jakoś specjalnie zadbane, tzn. liczą że na warsztacie je przywołają do porządku, ale się mylą, nie raz jak rozmawiam z znajomym kierowcą to mówi że na warsztacie odwalają fuszerki. A co do nagrzania Miga to nie zawsze da się nagrzać całego, znajomy powozi Migiem i po wjechaniu do Borowic, silnik miał tylko 60c. A po drugie jak autobus się nagrzeje to w duże mrozy po jednym odtworzeniu drzwi całe ciepło wychodzi (czyli są to tak jak by syzyfowe prace).
Nie wiem, o co chodzi z tymi jeleniogórskimi migami, ale odnoszę wrażenie, że mają one "przykręconą" moc. Najeździłem się trochę lubelskimi Jelczami M11 i podróż nimi to czysta przyjemność. Pojazd jedzie szybko i elegancko "wyje". Wycieczka jeleniogórskimi migami to droga przez mękę. Autobus się wlecze niemiłosiernie, ledwo słychać, że w ogóle pracuje. Ktoś wie, dlaczego tak jest?
A po co się spuszczać na wóz, jeżeli na warsztacie mają cię w dupie, lub odwalą taką fuszerkę że się w pale nie mieści (mówię tu o "moim" MZK)? Mówiąc szczerze, jak silnik ma 60*C, to nasuwa się pytanko, czemu kierowca nie zagrzeje piecem? Przecież on od tego jest... Większość kierowców wychodzi z założenia, że włączenie nagrzewnic na budzie liczy się z diametralnie większym zużyciem paliwa, a to nie prawda. Mówiąc szczerze - ropa jest pobierana przez piec, a czym niższa temperatura silnika - tym więcej paliwa owy silnik pobiera. Piecem można dogrzać płyny na postoju, choć nie wiem, czy w Migu na bank da się to zrobić, bo u nas czasami niezłe cyrki z nimi były :P Ale w nowszych pojazdach już da się jeździć cały dzionek na piecu, który samoistnie się wyłącza po osiągnięciu optymalnej temperatury. Sytuacja z nagrzaniem wozu najtragiczniejsza u nas jest z Verami, tam silnik non stop ma temperaturę 40*C w zimę i nie idzie go bardziej zagrzać (chyba, że piecem). A Migusia, jak ktoś potrafi, to nagrzeje, kilka autorskich przeróbek i Mig jest naprawdę ciepłym autem, uwierz. A co do mocy, zapewne są przykręcone na pompie paliwowej, dzięki czemu jest oszczędność paliwa (czasami jest to łudzące, np. wtedy, jak trzeba się wzbić pod większą górkę, bądź na linii-maratonie, gdzie trzeba non stop gonić.), ale na ogół, przy dobrze wyciągniętym czasie przelotu - takie auto potrafi dużo oszczędzić. Kolejną sytuacją może być to, że kierowca delikatnie jeździ takim autem, a nie dogina na max. obrotach I to, że jeleniogórskie Migi są bardzo zadbanymi autami.
Nie wszystkie "migi" w Jeleniej Górze są zadbane, oczywiście z wyglądu, to bardzo dobre wozy, ale w wielu migach nie wchodzą płynnie biegi, kierowcy zazwyczaj startują z "2" wrzucą na "3" i potem nie da się wrzucić na "4" tylko od razu trzeba na "5", oczywiste jest to że nie jest to wina silnika tylko krótkiego drążka. Pompy na niektórych M11 możliwe że przykręcają, ale pewien nie jestem...M11 u nas są strasznie zajechane, oczywiście wóz (#649, #670, #677, #678, #679, #686, #689, #693) są w stanie dobrym, ale pozostałe to lipa. Co do warsztatu, kierowca wozu #686 prosił się o zamontowanie jakiejś dodadkowej nagrzewniczki, na prośbach się skończyło, gdyby sam nie zakupił i by jej nie założył, to by dalej marzł, co do ciepła w autobuse, to właśnie, zamontował nagrzewniczkę, i co z tego ? ma ciepło w swojej kabince, a z tyłu jest taki mróz że po szybach można "sankami jeździć"...