Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
0
Rozmiar pliku: 190.89kB
Raz na ho, ho, ho (albo jeszcze rzadziej) 100, śladem dawnej 10, jedzie sobie do Lędowa do koszar. Niniejsze sfocenie było okupione małymi problemami. Najpierw udałem się tu zaraz po przyjeździe, ale zobaczyłem tylko, idąc z pociągu, jak autobus się oddala. W drodze powrotnej był niestety zbyt pod słońce. Udałem się więc na pętlę na Darłowskiej, zakładając, że do Lędowa jedzie trzy razy na dzień (6-14-22). Jakie było moje zdziwienie, gdy również następny, lekce sobie ważąc mój gotowy aparat, również skręcił w Zubrzyckiego! I dopiero następnego dnia operacja została powtórzona ze skutkiem jak na załączonym obrazku.
Komentarze
Z "ho-ho-ho" miałem problem (choć pewnie w słownikach nie występuje), ale rozdzielanie słowa "lekceważąc" wielokrotnie spotykałem w wypowiedziach bynajmniej nie stojących na jakimś niskim poziomie. Czyżby więc nie było można tego zapisać? A i nie wykluczałbym, że nie czytałem tego w książkach bądź prasie i to nie w epoce internetu, gdy pierwszy lepszy - jak my - dorywał się do klawiatury i publikował.
A to tymi ikarusami mi przypomniałeś, że właśnie ja Tobie miałem coś napisać.
Pacholęciem będąc odwiedziłem Ustkę w 1997 roku, to chyba pierwsza moja wyprawa, z której zapamiętałem dużo faktów komunikacyjnych - wtedy dojeżdżała tu rzadko linia 10 (pamiętam raz czerwono-kremowego Jelcza 120M), a notorycznie jakieś dziwaczne skandynawskie wynalazki Rami na linii 20
Byłem wtedy tam na wczasach i te czołgi mnie rozwaliły. Ale w "Rami" były miłe zwyczaje, które przejął Nord-Express (konduktorki). Były też podobno niemiłe...
Wyślij twój komentarz
Funkcje użytkownika
