Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
Jakby nie patrzyć drastyczna sytuacja zakończona nieszczęściem. Reflektor z przodu nie wystarczył, aby w porę dostrzec delikwenta i wyhamować?
Delikwent leżał w ciemnej kurtce, w słabo oświetlonym miejscu, po wdrożeniu hamowania awaryjnego wagon dodatkowo wpadł w poślizg. Podejrzewam, że gdyby nie my, to rano delikwent dostałby śmiertelnego strzała od liniowca.
Pamiętam takiego na nocnej 640 kilka lat temu. Przysypał go śnieg i tylko czujność osób w kabinie sprawiła, że nie został przerobiony na mielonkę dla kotów - bo leżał centralnie na torze... /kl
@Lipton: Mieliście lepszą akcje: http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/tramwaj-potracil-kobiete-kolejne-dwa-przejechaly-po-ciele,2985538,art,t,id,tm.html :P
We Wrocławiu połowa brygad linii 17 przejechała po jednym gościu.
W Szczecinie w latach 80-tych albo 90-tych doszło do przejechania czarnoskórego mężczyzny przez tramwaj. Motornicza tłumaczyła się, że było ciemno, a ona go nie widziała, bo był czarny...
@Łukasz Kuczewski: mieliśmy jeszcze "lepszą" - na Nocznickiego w krzakach (jeszcze przed erą węzła Metro Młociny) bodaj 11 składów przejechało po gościu. Wierz mi, że naprawdę nie było czego zbierać... @Tomasz P.: znam wersję, że któraś z tych 17-ek przejechała po tym delikwencie... dwa razy! Znaczy pełne kółko zrobiła. /kl
A możliwe. To już kilkanaście lat minęło. Nie pamiętam szczegółów.
@Tomasz P.: takie info przekazywał mi kiedyś ktoś z Waszego Nadzoru. Ale też sobie nie daję palca uciąć, że wszystko dokładnie po tylu latach pamiętam. @Łukasz Kuczewski: był. W rzeczy samej. /kl
U nas jakoś pod koniec 1999 roku gość wlazł między pierwszy a drugi wagon składu stodwójek na "22" chcąc przejść na skróty. Wciągnęło go pod pierwszy wózek i tak gość przejechał dystans od Solvayu do Łagiewnik, gdzie pasażerowie poinformowali motorniczego o śladzie krwi za drugim wozem. Ogólnie z takich sytuacji, że ktoś już przejechany leżał na torach tramwajowych nie było ale na obwodnicy towarowej w 2001 roku znaleźli ciało, podobno najechane przez co najmniej dwa pociągi.
W Warszawie kiedyś krążyła opowieść, jak to ktoś "dowcipny" rzucał kukły na tory. Motorowi w końcu się przyzwyczaili, no i któregoś dnia jeden przejechał żywego, bo pomyślał że to znowu kukła...