Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
Hm, na https://wiki.ovinnederland.nl/wiki/Lijn_200_t/m_249">wiki i stronie EBS znalazłem tylko 203 i 284.
Ale tak to ja zazwyczaj mam w rejonie Głubczyc. Jedzie jakiś wóz meblowy i odruchowo go pstrykam, a potem się dowiaduję z własnego aparatu, że to był liniowy "autobus", na który czekałem.
Tak, bo to dosłownie rok tylko jeździło: https://wiki.ovinnederland.nl/wiki/Lijn_204_Maasvlakte,_Transferium_-_Distripark
Guzik, 204 jeździło dalej, z Brielle do Maasvlakte. To musiał być jakiś przejazd techniczny.
No tak, zapomniałem już, jak się szuka na holendropedii. Swoją drogą takie są efekty robienia olbrzymich przetargów ze sporymi wymogami. Niby jest jakość, ale na rynku zostają tylko rekiny, a drobni ciułacze jak TCR czy Noot mogą sobie co najwyżej posmakować jeżdżąc dla nich jako podwykonawcy busikami czy na liniach szkolnych. Później w takiej Szwecji organizatorzy się żalą, że rekiny dyktują im warunki.
Ale to chyba dobrze definiuje podwaliny dzisiejszego świata, w wielu branżach. A po wirusie, jeśli będzie jakieś "po"...
Chciałem napisać, że ci drobni ciułacze fajnie sobie radzą jako podwykonawcy, ale przecież TCR upadł rok temu... ;P
O, to nie wiedziałem. To tak jak u nas upadł handel detaliczny. Sąsiad prowadzi sklepik i z niego żyje, a człowiek mówi mu "dzień dobry", niosąc siaty z jakiegoś francuskiego molocha, który pieniądze szerokim strumieniem transferuje z kraju.
Akurat TCR to chyba przykład sąsiada, który postanowił wejść we franczyzę Carrefour Express i został zarżnięty marżami i wymaganiami co do promocji.
No bo sąsiadom często już nic innego nie pozostało, jak wejść w Biedronki czy inne obozy pracy.
Paradoksalnie nasze rozdrobnienie organizatorów może być całkiem niezłym środkiem zaradczym umożliwiającym uniknięcie losu Szwecji czy Holandii.
...z drugiej strony przy tak ogromnej liczbie przewoźników w regionie ZTM W-wa na własne życzenie wpadł w paszczę rekinów na elkach :P
Idea była taka, że tylko przy dużych przetargach można myśleć o dużych wozach, stawiać wymogi jakościowe, bez wpływu na stawkę. Gdyby w Królestwie Niderlandów robili przetargi na 10 wozów, to mogliby zapomnieć o tych swoich wymogach spod gwiazd, typu podłokietnik dziesięciopozycyjny i podnóżek z pięcioma opcjami temperatury. Coś za coś. To tak jak ze szczepionkami na koronawirusa - wiadomo, że małe firmy jej nie wyprodukują. I wiadomo, że wielkie będą mogły dyktować warunki.
Właściwie to co poruszyłeś to jest dokładnie sedno oporu przed uregulowaniem ptz w Polsce. Busiarze protestują wprost mówiąc, że samorządy jak tylko przejmą pełnię władzy nad transportem, to tak pokontraktują przewozy, że zostaną tylko najsilniejsi gracze tworzący oligopol.
A to nie można podzielić tych przetargów na mniejsze pakiety?
Oczywiście że można. Przecież nikt nie mówi, żeby wygonić właścicieli wozów meblowych z Zakopanego, tylko dać im szansę w przetargach na cywilizowane linie. Tyle że jak organizator chce mieć jakość i nowe wozy, to zawsze lepiej zrobić duży przetarg - na wiele lat i wiele wozów. W tych warszawskich z wyśrubowanymi wymogami co do urządzania zajezdni chociażby, nikt by nie wystartował, gdyby to było 10 wozów, a nie 50.
No i podzielenie na mniejsze pakiety będzie oznaczać, że jakiś dział organizatora będzie na stałe przeznaczony tylko i wyłącznie do niekończącego się organizowania kolejnych przetargów
A w takim Królestwie Niderlandów organizator zajmuje się właściwie tylko tym, natomiast operatorzy nie potrafią startować w przetargach. No bo on jest firmą przewozową, to potrafi wozić ludzi, a nie przygotowywać oferty przetargowe. Więc jak ma startować w przetargu, to wynajmuje firmę, która mu przygotuje ofertę.