Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
Co do zasady zgadzam się z opisem. W Krakowie dochodzi jednak pewnie też aspekt walki ze smogiem (znany argument, że nie truje w miejscu użytkowania). Generalnie jednak wydaje się, że w chwili obecnej najsensowniejsze są dwusystemowe trolejbusy ładowane z sieci napowietrznej . Oczywiście fajnie by było, gdyby źródło energii elektrycznej było inne niż w chwili obecnej.
Pytanie jeszcze jak zachowają się akumulatory podczas wypadku lub pożaru.
W końcu głos rozsądku, mało osób ma odwagę powiedzieć prawdę w tym temacie.
Chcę zobaczyć jak to będzie za kilka lat w miastach gdzie intensywnie inwestuje się w autobusy tylko elektryczne, szczególnie że ceny prądu idą w górę a rządzący nie widzą w tym żadnego problemu.
Od kilku lat mówię, że elektryki na obecnym stopniu rozwoju to tylko kosztowna propaganda, dotąd było to domeną Krakowa - teraz widzę spora cześć polski idzie w lansowanie się zabawkami na baterie, zamiast skupić się na hybrydach, które są dużo wydajniejsze i tańsze w eksploatacji.
Podejrzewam, że do zakupów elektrobusów skłania możliwość uzyskania wysokiego dofinansowania unijnego sięgającego nawet 85%. No i na dzień dzisiejszy koszt energii elektrycznej jest wyraźnie niższy aniżeli oleju napędowego. Natomiast niestety wszystkie pozostałe koszty są wyraźnie wyższe. Do już wymienionych można dodać droższe części zamienne i większą pracochłonność napraw, konieczność zatrudnienia wysoko opłacanych specjalistów elektroników...
Na razie pojazdy elektryczne są małoseryjne i torują drogę dla tańszych pojazdów seryjnych. Napęd elektryczny jest dużo efektywniejszy niż spalinowy i ma w sobie ogromny potencjał oszczędności i bardzo dobrą przyszłość. Są pojazdy które kursują już wiele lat, a wcale nie jest tak że pojemność baterii nie wiadomo jak zanika. Baterie litowo-jonowe przeszły w ciągu ostatnich 30 lat niesamowity postęp, jeszcze kilkanaście lat temu nikt nie uwierzyłby w elektryczny autobus, a teraz są one faktem. Szykuje się, że za kilkanaście lat baterie będą kilkakrotnie, a może i kilkadziesiąt razy lepsze. Silniki spalinowe też wymagają remontów i napraw. Nikt nie patrzy ile części ruchomych trzeba wymienić i naprawić w spalinowym autobusie. Dajmy też jeszcze remont skrzyni biegów, silnika, układu wtryskowego. Na przestrzeni lat to nie małe kwoty. Zamiast pieca grzewczego na ON można zamontować pompy ciepła, nie emitujące spalin. Tak jak po kilku latach zużyte baterie, tak po kilku latach remontuje sie zużyty silnik, skrzynię biegów, a coraz częściej też drogi filtr cząstek stałych, katalizator AdBlue. Nawet z ogrzewaniem spalinowym elektrobus emituje wielokrotnie mniej spalin, a więc tlenków azotu, sadzy, niż pojazd spalinowy. Recykling akumulatorów może okazać się opłacalnym biznesem, tak jak dla akumulatorów kwasowo-ołowiowych, tymczasem pełno obecnie w tym temacie demagogii i straszenia. Jest pełno firm które rozwijają się w tym recyklingu, czy to termicznym, czy to rozdrabnianiu tych akumulatorów. Wozy dopiero wchodzą na rynek, więc i dopiero biznes recyklingu rozwinie się za kilka lat. Dodatkowo używany akumulator może służyć w punktach magazynowania enegii elektrycznej np. elektrowni wiatrowych, a stary silnik spalinowy nadaje się tylko do huty. Więc mocno dyskusyjne są jednak tezy postawione w opisie. Pominięto bowiem nie tylko kwestię spalin, ale i utylizacji wszystkich innych zanieczyszczeń - przepracowane oleje, smary, wyciekające z napędu oleje.
Super, że pojawiły się różne głosy, podoba mi się to Elektrobusy są bardzo przyszłościowymi pojazdami i z pewnością przystosowanie rynku będzie szło dalej. Jeśli chodzi o czystość, autobus taki faktycznie powoduje najmniejsze zanieczyszczenia wśród pojazdów w centrach miast z niedostateczną wentylacją. Na chwilę obecną pojawia się jednak szereg pytań z tym, jak ich eksploatacja będzie wyglądać. Jedno jest najbardziej pewne - dla standardowego pasażera, kwestia ekologii pojazdu jest najmniej istotna (nawet mniej niż wysokość podłogi) jako kryterium przy wyborze transportu publicznego.
Dla mnie jeszcze argumentem za jest dużo niższa emisja hałasu, to naprawdę ważne dla mieszkańców miast. Niezależnie od tego to jest eksperyment na żywym organizmie. Jeśli kogoś na to stać, niech się w to bawi - może wyjdzie na plus, może na minus względem diesla. Tylko żeby potem nie było płaczu, że brakuje 40 mln zł w budżecie miasta i trzeba pociąć rozkłady i podwyższyć ceny biletów