Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
Jak byłem w Garwolinie w czasie odwozu ze szkół to na dworcu były tłumy, nie tylko szkolniaków, a do wozów ustawiały się długie kolejki. Niestety to wyjątek na skalę kraju.
PS. O% busiarzy, tylko duże autobusy.
Garwolin ma ledwie 17 000 mieszkańców, ale do tego dochodzi gmina 13 000, Pilawa ma 10 900 i do tego szereg miejscowości powyżej 5000 i się uzbierało 108 000.
Garwolin skumał się z Łosicami i chyba razem jeżdżą na zakupy. Unifikują tabor na jedną markę. Niestety, ale od 1.02 likwidują linię do Warszawy jadącą trasą 801 ze względu na nieopłacalność. Dziwne, bo w niedziele popołudniu jadą dwa kursy, które mają pasażerów na stojąco. Tak przynajmniej było jeszcze niedawno.
Te kursy są tylko w sobotę i niedzielę. Kurs po 15 i 18 w Karczewie w stronę Warszawy.
W tygodniu jest niedużo osób.
Potęga ilości kursów PKS Garwolin kurczy się już od ładnych 9,10 lat. Oczywiście cieszy fakt istnienia przewoźnika spod szyldu PKS. Na chwilę obecną robią tylko 9 prostych "Warszaw".
@SP45-116: w Częstochowie było tak samo, ale niestety tam się posypało :(
Wszystko się posypało. Patrzę na rozkłady, które mają 30 lat i widzę, że np. z Wałbrzycha były kursy do Łącznej, Zagórza Śląskiego, Nowego Siodła, Sadów, Glinna, Cieszowa i kilku innych miejscowości. Teraz nie ma nic. Nawet busiarze chyba tam nie zaglądają.
Ciekawe czy w tej sytuacji np. Gajda zwiększy ilość połączeń z Maciejowic do Warszawy? Tym bardziej że po likwidacji kursów PKS nie będzie z okolic Wilgi czy Sobieni w kierunku Warszawy w niedzielne popołudnia/wieczory.
Taka ilość kursów, pasażerów itd. jaka jest w Garwolinie (sumując PKS i Wołoszkę) np. w Suwałkach zakończyła się kilkanaście lat temu. Pomijając fakt że obecnie jest niemal całkowity brak połączeń weekendowych, i to prawie w całej Polsce powiatowej.
Niemniej najlepszy okres PKS-ów to były właśnie lata 90., wtedy autobusy jeździły we wszystkich kierunkach "od rana do wieczora" - nie tylko w dni robocze, ale także w weekendy można było dojechać na wioskę.
W niedzielę popołudniu według rozkładu powinien jechać z Maciejowic do Warszawy autobus pana Brojka, który wraca potem o 17:20. A w ciągu tygodnia, pewnie nie będzie potrzeby, aby zwiększać częstotliwość. Widziałem ostatnio autobus pana Gajdy, wyjeżdżający z Warszawy o 14:25. Jechał mały busik, a frekwencja na starcie wynosiła 4 osoby. Często widuję także kurs z godziny 15:25. Jeździ duży autobus i parę osób zabiera, ale tłumów nie ma.
Dużo osób dosiada się po drodze. W Otwocku jest komplet siedzących. Rano jedzie na stojąco. Gajda mógłby przejąć pasażerów po Minibusie, ale brak rozkładów i jakichkolwiek informacji, skutkuje tym, że ludzie o tym połączeniu nie wiedzą. Wystarczyłoby pociągnąć kursy do centrum Warszawy, jadąc przez Otwock i autobus co godzinę by był pełny.
Doczekaliśmy się komentarza ze strony PKS Garwolin. Jak twierdzą, linia do Maciejowiec nie jest rozwojowa, nie stwarza żadnych perspektyw i nie zabezpiecza dowozu do pracy, czyli po prostu przynosi straty. Poza tym są tam przewoźnicy prywatni. Do poprawy oferty brakuje im autobusów i kierowców - to tak w wielkim skrócie.
Mnie osobiście ciekawi, skąd u nich taki ogromny opór przed kupnem busów? Skoro - jak twierdzą - przewozy przynoszą im tak duże straty, to czy zakup busów i jeżdżenie nimi na liniach z mniejszą frekwencją nie byłyby lekarstwem? I moim zdaniem nie ma tutaj znaczenia fakt, że autobusy wykonują dziennie różne kursy - mniej lub bardziej frekwencyjne. To wymaga tylko dopasowania obiegów, których oczywistym skutkiem mogą być lekkie przesunięcia godzin odjazdów poszczególnych kursów. Może w tym tkwi problem ?
A mi się wydaje, że oni chcą wykonywać tylko połączenia, które są dofinansowane, czyli FPRA oraz szkoły. Nie chcą bawić się w niedotowane kursy.