Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
Bardzo wartościowy opis, z liczbami się nie dyskutuje, czas się wziąć do roboty w Gdyni, a nie świrować pawiana z trolejbusem jeżdżącym na bateriach. Świata się tak nie zawojuje.
1) I w Gdyni, i w Gdańsku jest spokój w sp. komunalnych, a to przecież najważniejszy cel istnienia KM w obu miastach.:)
2) Widać wyraźnie różnicę i gdańskiej ekipie należą się gratulacje. To prawda, ale z liczbami jednak podyskutuję: czy aby ZTM nie zmienił w 2008/9 roku metodologii liczenia pasażerów?:)
Gdańsk, Bydgoszcz pną się do góry... Gdynia leci w dół. Czas się zacząć uczyć od lepszych.
http://www.zdmikp.bydgoszcz.pl/index.php/pl/aktualnosci-2/aktualnosci-komunikacja/2431-tramwaje-w-budowie
I to powinno dać pewnemu panu do myślenia, ale jak widać nie daje i nadal myśli, że jego sposób na komunikację jest najlepszy...
Prawda jest taka, że komunikacja w Gdańsku była zaniedbana na wielu polach. W ostatnich latach nastąpiły pozytywne zmiany, przede wszystkim budowa i wydłużenie linii tramwajowych, które przyciągają nowe rzesze pasażerów. Tymczasem w Gdyni widoków na lepsze liczby nie ma. Brak miejsc na tramwaj, na metro się nie zapowiada, a wszystkie dzielnice otrzymały już niemal max oferty tego, co mogły mieć. A że jest obecnie tendencja do przesiadania się do samochodów, stąd spadek.
Bydgoszcz w styczniu 2016 będzie miała debiut całkowicie odnowionej sieci autobusowo-tramwajowej.
Brawo Bydgoszcz !
Przecież w Gdyni macie nieomylnego guru Gromadzkiego. Te cięcia to jego sprawka? W Suwałkach tak namieszał, że powoli powraca się do tego, co było wcześniej.
Drogi Panie Piotrze!
Cięcia są wynikiem decyzji Prezydenta Miasta. ZKM ich nie aprobuje, ale zmuszony jest je realizować, z możliwie najmniejszym skutkiem dla mieszkańców – kierując się wynikami badań marketingowych.
Tak się składa, że nie mam z nimi nic wspólnego. Kolejne ograniczenia dla mnie też są przykre.
W Suwałkach trwają właśnie kolejne badania marketingowe i do niczego sprzed reformy się nie wraca – ani szybko, ani powoli. Proszę zatem o nierozpowszechnianie bredni: )
Szerzej proponuję popolemizować prywatnie – na stronie www jest adres mailowy i numer telefonu. Z przyjemnością podejmę się trudu dyskusji.
Pozdrawiam : )
Konkretne punkty, w których wykonano cięcia akurat są sensowne, ja raczej kwestionuje strategię miasta ograniczającą środki na transport publiczny, brak inwestycji infrastrukturalnych oraz działań na rzecz poprawy atrakcyjności gdyńskiego zbiorkomu (choćby buspasy, czy nie działają priorytet w ramach Tristara).
Mr T: Akurat nie mogę się zgodzić, że właściwie to już nie da się nic ulepszyć. Wypadałoby choćby powalczyć trochę z siatką połączeń w Chwarznie i Wiczlinie, brakuje pętli w Chyloni po stronie Meksyku i szybkiego połączenia z Pogórzem, bardzo słabo nadal obsługiwany jest komunikacyjnie Wielki Kack, ale także okolice ulic Strzelców/Grenadierów. Rozwój (pozorny) sieci trolejbusowej planowany jest po najmniejszej linii oporu, czyli bez budowy choćby kilkuset metrów sieci trakcyjnej. I wreszcie totalny zastój jeśli chodzi o inwestycje, w tym drogowe. Skoro największą inwestycją w Gdyni w najbliższych pięciu latach ma być modernizacja kilometrowego odcinka ul. Chwarznieńskiej to ja się pytam w takim razie na co idą pieniądze gdyńskich podatników?
Tyle było narzekania na to, że są stare Jelczomietki więc gdy teraz ta wymiana się dokonała to nie należy jej lekceważyć lecz docenić.
Poza tym bez sensowna jest krytyka modelu linii bezpośrednich a priori. Lepiej jechać 20 minut jedną linią z punktu A do B niż 10 minut jechać z punktu A do węzła przesiadkowego, 10 minut tam stać na przesiadkę i kolejne 10 minut jazdy co w sumie trwa 30 minut, nie 20. Przy przesiadkach ucieczki sprzed nosa itd...
@nemo: nie można zwalać winy wyłącznie na Prezydenta Miasta. Skoro dotychczasowa polityka komunikacyjna ZKM Gdynia bazowała na utopijnych założeniach i dosłownie przez ponad 20 lat "utapiała" budżet Miasta (dane historyczne dostępne na www), to teraz nic dziwnego, że wahadło odbija w drugą stronę. Bardzo dużą współodpowiedzialność za istniejący stan gdyńskiej komunikacji ponosi zarządzająca ekipa - a nie Prezydent Miasta.
Gdyńska komunikacja może i ma niezły model jeśli chodzi o linie bezpośrednie, ale ich mnogość i częstotliwość jak dla mnie (sporadycznego użytkownika) jest ich największą wadą. Np taka 114 i 159 - rozumiem sens istnienia 114 jako linii tylko na Demptowo, ale z kolei 159 moim zdaniem żadnego sensu nie ma, bo jest tylko dublem 28 z Pustek do Chyloni i lepiej byłoby te wzkm połączyć w 114 w rel. Chylonia - Demptowo z wybranymi kursami do Pustek i przy okazji zlikwidować wjazdy "W" przez Demptowo, skoro to jest teoretycznie linia pośpieszna.
A cofnijcie się o 10 lat i przypomnijcie sobie jak wyglądał zbiorkom w GDY i w GDA.
@nemo. To, że cięcia są wynikiem decyzji prezydenta, to wiem. Bo gdzie najłatwiej uzyskać oszczędności, na socjalu, na szkołach i na transporcie publicznym. Niestety, większość włodarzy zbiorkom traktuje jako zło konieczne i obowiązek wynikający z ustawodawstwa, a nie z potrzeb mieszkańców. Jeśli trzeba swoim mieszkańcom zapewnić dostępność transportową, to to robią, ale możliwie minimalistycznie. Chętnie podyskutuję.
Czy tylko mi się zdaje, że phototrans stało się tak jak wiele miejsc w internecie miejscem do propagandy politycznej? Czyżby Misiek194 zapisał się do PO (które rządzi w zachwalanym przez niego Gdańskiem)?
Większej pierdoły niż napisał kolega wyżej dawno nie czytałem...
Jak tak czytam wieczne marudzenie Miśka na tej stronie, to myślę, że to pytanie nie jest pierdołą.
Łukasz: Zapewniam Cię, że jestem całkowicie bezpartyjny. Tylko zależy mi, aby skłonić władze miasta to podjęcia wreszcie jakichś sensownych działań, w szczególności w dziedzinie transportu zbiorowego. Ba, określiłbym się nawet jako lokalny gdyński patriota, choć nie bezkrytyczny. A że sprawy idą w Gdyni w złym kierunku...
W Gdyni za cenę spokoju politycznego zrezygnowano z reformy komunikacji do końca (czyt. uwolnienia rynku) i wyszło jak wyszło. To co działało w latach 90tych niekoniecznie musi działać 20 lat później.
Misiek194: Piszesz już o dość dużych szczegółach, nie mających większego wpływu na ogół przychodów komunikacji w Gdyni.
@Misiek194: Nie uważasz, że pisanie tutaj, jest tylko pozorem działania?
@Tatuś: W Gdańsku stawianym tutaj jako wzór udział przewoźników prywatnych jest wręcz marginalny, więc nie sądzę, żeby to był problem.
To DOBITNIE pokazuje, jak potrzebna jest zmiana myślenia, zarówno ze strony UM, jak i zarządu ZKM. Czasami mam wrażanie, że osoby odpowiedzialne za gdyński zbiorkom to totalny beton... Liczba pasażerów w ciągu 10 lat drastycznie spada? Trudno! Tniemy linie i kursy. Zamiast innowacyjności - ruchy "propagandowe" typu 21 co drugim kursem na Skwer. Co musi się stać, żeby zmienić kierunek?
Dorzucę jeszcze sprzedaż biletów w pojazdach. Troszkę gdańszczanie narzekali, że tylko czasowe, ale za to są do kupienia pojedyncze! W Gdyni "ekonomiści" postanowili zarabiać na wszystkim, a na pasażerach w szczególności. Karnety biletowe! Ludzie kupują je z obrzydzeniem i często z odczuciem, że są naciągani, bo po co im cały karnet, skoro potrzebują tylko jeden bilet? To może odpychać ludzi od korzystania z KM. Dlaczego ZKM nie da pasażerom tego, czego chcą? Automaty biletowe: na przystankach i w pojazdach. Nie da, bo kto inny mógłby na tym kręcić te lody, które są przeznaczone tylko dla ZKMu Doskonałym przykładem reakcji pasażerów jest linia 171.
@krzysio: Kierowcy od jakiegoś czasu sprzedają bilety godzinne, na których można jechać na całej trasie o ile się nie przesiadasz, więc nikt nie musi kupować koniecznie karnetu.
Łukaszu, kierowcy sprzedają godzinne nie od dziś i chyba nie ma w tym nic nadzwyczajnego...
Ale jak byś przeczytał komentarz nad moim, to byś wiedział czemu o tym napisałem.
Łukasz@ akurat bilety godzinne u kierowcy, to także zonk. To jest karnet składający się z dwóch ulgowych i w dodatku o nominale dla linii pośpiesznych, czyli o złotówkę więcej dla kogoś, kto podróżuje zwykłymi liniami. Nie wspominając o rzeszy młodzieży szkolnej, której wystarczy godzinny ulgowy. Apropo`s - na godzinnym można się przesiadać do woli w czasie 1 godziny od skasowania. Napisałem to, bo z Twojej wypowiedzi wynika, że o tym nie wiesz.
Podpisuję się obiema rękami pod tym, co napisali zarówno Misiekm jak i Krzysio. Tu naprawdę nie chodzi o bezpośrednią krytykę ZKM, bo odpowiedzialność za cięcia leży z pewnością gdzie indziej. Organizator ma za uszami tylko kwestię biletową, bo karnet to można kupić na siłownię albo na basen i chyba w żadnym innym dużym mieście w Polsce już się nie dystrybuuje w ten sposób biletów (jeśli się mylę, proszę o korektę). Zmiany w rozkładach i trasach są spore, ale to jest tylko duża i szumna kosmetyka, bo na nic innego niestety nie stać ani ZKM, ani miasta. Można ostrzyć nóż tak długo, aż ostrze zniknie, albo kupić nowy. Tutaj przydałaby się ta druga opcja. Obecne cięcia faktycznie mogą wprowadzać dezinformację, ponieważ pasażerowie są przyzwyczajeni do tego, że pewne linie nie były kierowane na inne trasy od wielu lat. Z drugiej strony utrzymujemy wciąż żywe trupy, takie jak linie 137, 159, 163, 180, 190, 192, które nie odpowiadają już pasażerom, bo przestały być funkcjonalne (najwyraźniej trendy w podróżach się zmieniają dynamiczniej, niż przeprowadzane są badania, inna rzecz, że gdynianie jedno mówią w ankietach, drugie robią). Chwarzno-Wiczlino zaniedbane, a niektóre połączenia "bezpośrednie" należałoby zaorać albo ukrócić ich "bezpośredniość", stawiając na realną bezpośredniość linii pospiesznych (z mniejszą ilością przystanków) i trolejbusów (dla ludzi, którym się nie spieszy). Tam gdzie trolejbus może pojechać, czy pod siecią, czy na bateriach dla zachowania estetyki otoczenia, powinien już dawno stanowić uzupełnienie tej oferty (Demptowo, Witomino, Redłowo), co pozwoliłoby tym bardziej wymazać z mapy połączeń kwiatki, które dla jednego czy dwóch kursów mają przydzielony osobny numer. Mamy starą ścianę, a na niej wielki grzyb, zamiast zeskrobać tynk i położyć nowy, kładziemy estetyczną tapetę, żeby to zasłonić. Jeszcze jeden taki rzut cięć, z jednej strony poważnych, a na innym polu - zbyt mało radykalnych, i pasażerowie kompletnie się pogubią. Pora na dużą reorganizację połączeń i rozkładów w naszym mieście, bo inaczej skończy się jeszcze większym odpływem pasażerów i nowiutkie autobusy i trolejbusy nie będą miały gdzie jeździć. Dlaczego Lublin nas wyprzedził w kwestii rozwoju sieci trolejbusowej i tam nikt nie wyczuwa trendu ku maksymalnej redukcji takich połączeń (z opcją status quo jako maksimum łaski ze strony miasta/organizatora)? Teza o bateriach jest niestety początkiem końca, bo nie umiemy chyba wykorzystać tej możliwości tak, aby nie stała się ona argumentem dla tych, którzy zapragną w kolejnych latach sieć zwijać. Trolejbus to nie tramwaj (vide Gdańsk), ale prestiżowo rozbudowa sieci w kierunku zachodnim byłaby mile widziana przez mieszkańców i mogłaby się okazać widocznym znakiem rozwoju, podczas gdy w zamian mamy tylko cięcia i wycieczki 21 na Molo Południowe, które pewnie skończą się szybciej, niż zaczną, bo turyści przez lata docierali tam pieszo promenadą i nikt ich nie namówi na przesiadkę na trolejbus, którego częstotliwość raczej nie będzie sprzyjała "zgarnianiu" przypadkowych pasażerów, tylko tych, którzy dobrze znają rozkład i planują taką podróż z góry.
Cóż tu dużo ukrywać. Postaw się a zastaw się - propaganda np. trolejbusy na bateriach na Skwer Kościuszki, nikomu niepotrzebny gadżet, po bruku, po progach zwalniających, tylko w jedną stronę. No ale to dobrze wygląda i ładnie zamydli oczy opinii publicznej. Niestety Gdynia, gdyński ZKM, słyną z propagandy i co trzeba oddać udanego marketingu, a jaka prawda jest każdy widzi. Przedstawił to idealnie Misiek194.
Pewnie większość z tu dyskutujących ma większą wiedzę, ale z mojego punktu widzenia jako "użytkownika końcowego", trochę miłośnika i znajomego kilku kierowców
absolutną bzdurą są wyrównania na przystankach - dla mnie priorytet to jest najkrótszy czas przejazdu.
Co mi z tego, że kierowca zyskał powiedzmy minutę, skoro ją straci za chwilę stojąc na przystanku "wyrównawczym", bo tam nie może zrobić wyprzedzenia bodajże o więcej niż 30 sekund.
Moim zdaniem powinien jechać zawsze optymalnie, dynamicznie bez zbędnych postojów.
Co z tego, że mamy szybsze pojazdy, skoro ich nie wykorzystujemy?
Winę za ten stan rzeczy ponosi w dużej mierze ZKM, bo tam się te głupoty wymyśla, żeby "poprawić punktualność".
To ja mam w d.. taką punktualność.
Jeśli mogę wykonać dojazd z Chyloni do Centrum w 18 minut, to chcę w 18 albo w 17 i pół, ale nie w 21 bo są wyrównania.
Tym bardziej, że pojazdem miejskim ciężkim dużo zyskać w stosunku do rozkładu. Jeśli zyskam minutkę czy 2, to bardzo dobrze, natomiast nawet jeśli "to tylko 1 minuta", to jest to skrajnie irytujące i odbiór tego jest fatalny. To można stosować w przypadkach szczególnych, np. wyrównać linie nocne przy dworcu.
ps. co do sprzedaży karnetów w pojazdach: prawda, to jest naciąganie.
@krzysio: wow, na godzinnym można się przesiadać. No shit sherlock. W moim komentarzu, chciałem podkreślić, że na bilecie godzinnym można, nie przesiadając się, jechać do przystanku końcowego, nawet jeśli podróż trwa więcej niż godzinę. Ale widać rozumienie czytanego tekstu jest zbyt trudne dla niektórych. Co prawda za godzinny jest drożej niż za jednorazowy, ale i tak taniej niż karnet. Jakby kierowcy sprzedawali bilety jednorazowe, to by stali na przystanku 10 minut, bo jak znam Polactwo, to zamiast pójść np. do kiosku to co przystanek ustawiałyby się pokaźne kolejki do kierowcy po bilet. Ewentualnie automaty biletowe by były dobrym rozwiązaniem.
@antyszczur: Może Twój kolega-znajomy kierowca komunikacji pokonuje tę trasę w 18 minut, ale ZKM bierze też pod uwagę trochę wolniejszych kierowców, którzy pokonują ten dystans w 21 minut. Wyrównania są po to, żeby komunikacja jeździła jak najbardziej punktualnie, niezależnie od tego jaki jeździ kierowca. Jeżeli Twój kolega-znajomy kierowca jest szybkim kierowcą to zawsze będzie musiał na wyznaczonych przystankach odczekiwać do punktualnego odjazdu. Do czasu aż nie stwierdzi, że pojedzie trochę wolniej jakiś odcinek i nie będzie musiał stać potem w zatoczce jak kołek. Czasy międzyprzystankowe są generalnie ułożone dobrze, a postoje wyrównawcze uzasadnione z punktu widzenia utrzymywania punktualnej komunikacji.
Czytając powyższe komentarze pod niektórymi się podpisuję, a z niektórymi nie zgadzam:
Biletomaty - tak, ale nie w pojazdach, lecz na ważniejszych przystankach. Biletomat mały nie jest, a ilość miejsca w pojeździe - ograniczona (zwłaszcza gdy weźmiemy nowe trajty Solarisy).
Sprzedaż karnetów - na pewno nie pięcioodcinowy przy obecnej cenie biletów, bo szlag mnie trafia, jak w portfelu zostaje mi odcinek nr 3 z karnetu (nie do pary, jeżdżę na biletach normalnych).
Bilety dostępne u kierowców - to co bodaj Krzysio podał (jeżeli tak faktycznie jest-nie sprawdzałem): dostępny karnet godzinny, ale uwzględniający linie pospieszne, nocne. Brak godzinnego na linie zwykłe.
Dodam od siebie: niedopasowanie oferty: nierzadko przepełniona S, 23, 24 ... Nikt nie lubi jeździć w ścisku.
Ponadto mam wrażenie, że Gdynia stała się zakładnikiem pomysłów na dotację UE. To dzięki UE mamy linię 31, która na swej trasie dubluje wiele linii, a linią bezpośrednią z konieczności jest tylko dla jej niewielu pasażerów (np. jadący z Małego Kacka do Sopotu). Jak dla mnie linia do wycięcia, albo skrócenia do Klifu i zmniejszenia częstotliwości, tymczasem nie można z nią nic zrobić.
I na koniec pytanie do was: Czy nie uważacie, że rozwój sieci trolejbusowej jest robiony w Gdyni na siłę? Czy nie uważacie, że dużo tańszym kosztem byłoby kupować w zamian ekologiczne autobusy ?
Komentarze pod zdjęciem trafią zapewne na wiele monitorów, więc dodam i od siebie kilka uwag w tym temacie. Biletomaty w Gdyni powinny stanąć na przystankach wraz z tablicami systemu Tristar (na tych samych przystankach) i niezwykle smuci brak jakichkolwiek planów lub wizji na ich instalację na terenie miasta. Podróżni obserwują także starzejący się tabor: na linii pospiesznej typu S za tą samą cenę biletu podróżnemu oferowana jest podróż dwudziestoletnim autobusem lub autobusem z najnowszych (zarówno miejskich jak i prywatnych) zakupów. Dziura komunikacyjna w Gdyni (stricte osiedlowa) to w dalszym ciągu także brak linii dowozowej na trasie: Strzelców - Chwaszczyńska - Brzechwy (vide 153). Tam mieszkańcy zasiedlając te nowe osiedla wsiedli do samochodów i zapewne nie będą mieli nawet ochoty zmieniać nawyków komunikacyjnych i przesiadać się do zbiorkomu (zwłaszcza przy utrzymaniu obecnych cen paliw).
#MrT: "Czy nie uważacie, że rozwój sieci trolejbusowej jest robiony w Gdyni na siłę? Czy nie uważacie, że dużo tańszym kosztem byłoby kupować w zamian ekologiczne autobusy ?" - kupowanie ekologicznych autobusów to jest dopiero wciskanie kitu ludziom i propaganda. Autobus spalinowy zawsze zostanie autobusem spalinowym z krótką żywotnością jednostki napędowej. Zawsze będzie emitował spaliny w miejscu eksploatacji. Autobus elektryczny to propaganda za wielkie pieniądze, nikt nie bierze pod uwagi kosztów eksploatacji, krótkiego życia baterii, kosztów ich wymiany i utylizacji. Autobusy CNG, drogie w zakupie, z co raz droższym gazem (podatki, akcyza rosną), do tego krótka żywotność silnika. W mieście o górzystym charakterze jak Gdynia trolejbus (w każdej mądrej głowie) wygra.
@Karol Woźniak: "UWAGA! Bilet 1-godzinny skasowany w danym pojeździe obowiązuje do końca jego kursu, nawet gdy czas przejazdu będzie dłuższy niż 60 minut."
Źródło: http://www.zkmgdynia.pl/?mod=wiadomosci&id=37&lang=pl
O jakich kioskach z biletami mówicie? Miasto kazało wszystkie kioski przy przystankach zlikwidować bo brzydkie, nie to co piękne Molo Południowe i Skwer Kościuszki stylizowane na parking pod biedronką w Chwaszczynie
Gdynia nawet jak teraz wykazuje tendencję spadkową to i tak wciąż przewyższa komunikację w Gdańsku. Trolejbusy choć z definicji powinny być wolniejsze od tramwaju to nie raz odcinki o zbliżonej ilości kilometrów pokonują szybciej niż tramwaj w Gdańsku. Zalety linii bezpośrednich podałem, lepiej szybciej dojechać linią bezpośrednią niż marznąć na węźle przesiadkowym. Gdynia wycofuje Jelczomietki, tabor na wysokim poziomie i wymiany starych wozów na nowe są w regularnych odstępach. W Gdańsku raz na jakiś czas i do tego starsze od Jelczomietków oryginalne Merole N1 nadal jeżdżą i nie ma planów wycofania. W Gdyni kierowcy bardzo często czekają na dobiegających do przystanku pasażerów, w Gdańsku powszechne jest zlośliwe uciekanie sprzed nosa, a jak pasażer obecny w pojeździe zwróci uwagę, że inny potencjalny pasażer został na przystanku to jest pyskowanie i ogólnie niekulturalna wymiana zdań. Może i wiele poszczególnych linii jeździ rzadko, ale wiele ciągów w Gdyni jak jest obsługiwanych paroma liniami to na tym ciągu częstotliwość jest bardzo dobra. W Gdańsku czasem czekając na konkretny tramwaj można długo czekać. Wiele bezsensownych tras, przykładowo linie 5 i 9 powinny docierać do Oliwy, a nie Strzyży, studenci dojeżdżający do Uniwersytetu Gdańskiego jak jadą tymi linami to muszą iść z pętli do przystanku na wprost i podróż o ten jeden, dwa przystanki kontynuować inną linią, jakby 5 i 9 nie mogły te parę przystanków dalej do Oliwy. Jazda stadami 3, 8 i 9 zamiast w odstępach. W Gdyni czegoś takiego nie ma, odstępy między poszczególnymi liniami mają sens.
Brak biletomatów to jedno, ale polityka taryfowa to drugie - karnety nie powinny w ogóle funkcjonować, bilety godzinne jak w Gdańsku czemu nie. Moim zdaniem Gdańsk poszedł w dobrą stronę likwidując linie pośpieszne, a właściwie zmieniając je w zwykłe. Ciekawe jakby taki model funkcjonował w Gdyni, gdyby np R-ka i S-ka stałyby się zwykłymi liniami przyspieszonymi, z normalnymi biletami.
Nawet patrząc na ilość linii, które kończą na Pl. Kaszubskim, czy na WFC to mogłyby one śmiało jechać dalej przelotowo przez centrum, co moim zdaniem miałoby większy sens. Innym ciekawym problemem gdyńskim jest wariantowość linii, gdzie jedna linia ma kilka wariantów, a częstotliwość to już inna bajka.
@ep40: Zgadzam się, że KM w Gdańsku ma wiele niedociągnięć - co do końcówki 5 i 9 na Strzyży to podejrzewam, że jest to związane z brakiem przepustowości pętli w Oliwie (swoją drogą ta pętla to powinna być dawno wyremontowana i stać się pętlą przelotową z ew. końcówką tylko dla 2, a reszta od str. Wrzeszcza powinna jechać dalej do Jelitkowa i 11 do Zaspy).
Po cięciach może należy zastanowić się nad połączeniem niektórych linii w sensowną całość. Obecnie mamy takie kwiatki jak 103/182/282/228/128 (i nie wiem nawet czy to wszystkie...), czyli wszystkie wcielenia trasy na Oksywie. Do tego linie kursujące 2 razy dziennie typu 196. Ktoś przychodzi na przystanek i co? Patrzy, a tam 10 różnych rozkładów. Nie każdy jest tak obcykany w rozkładach, a co dopiero to zapamiętać... Do tego wszechobecna ideologia bezpośredniości, która skutkuje niższą częstotliwością. Wiadomo, że w badaniach wyjdzie "chcemy mieć bezpośrednie połączenie z ...", ale jakby każdemu tak zrobić to ile mielibyśmy linii... Większa rola SKM (w tym podróżowanie na miesięcznym przynajmniej), likwidacja tego, co się nadaje do likwidacji (taka W na przykład), ogarnięcie pośpiechów - zmienić na zwykłe, a pomyśleć nad czymś nowym i to z dużo mniejszą ilością przystanków (teraz to pośpieszny jest tylko X praktycznie), prawdziwe (!) inwestycje - buspasy tam gdzie potrzeba i się da, trolejbusy nie na Skwer tylko na Fikakowo i Demptowo. A potem dopiero możemy mówić o biletomatach...
buspas na Rolniczej jako przedłużenie tego z Kieleckiej.
co do reszty to napiszę klasyka gdy sam 15 lat temu pisałem jaki to zkm jest "głupi" odpowiedz zrozumiałem po latach ale do dziś jest aktualna : " psy szczekają a karawana idzie dalej". jest alternatywna wersja gdyni którą każdy z nas by chciał mieć, ale nie po to oddaliśmy władzę Szczurkowi, żeby teraz się nie zgadzać z jego wizją miasta. komunalni są drodzy i mają straty wiec u nich się robi cięcia jeśli coś z tego zostanie w budżecie to zawsze można taniego prywaciarza zatrudnić
Chciałbym jeszcze, zwrócić uwagę na jedno zdanie:
"I tylko sprawność wizerunkowa godna podziwu - Gdynianie bowiem nadal wysoko oceniają gdyński zbiorkom (na 4,27 w skali 1-5), tyle że już niekoniecznie chcą z niego korzystać." - Znaczy to tyle co: Gdynianie oceniają wysoko komunikację, ale ja nie. Ja na pewno mam rację, a ta ocena to dzięki marketingowi i pracy nad wizerunkiem. Nie, ta ocena oznacza tyle, że Gdynianom pasuje taka komunikacja. Gdyby spotykała ich znaczna uciążliwość z dojazdem do celu, albo widzieli ją w takich barwach jak widzi ją Misiek194, to ocena nie byłaby wysoka.
No i wróćmy jeszcze do tego jak Gdańsk i Gdynia są traktowani przez Samorząd województwa, na przykładzie PKM-ki. Gdańsk dostaje pieniądze i sobie spokojnie buduje stacje, a Gdynia? Nic. Dogaduje się z Sopotem, żeby jakoś się zrzucić i wybudować stację Gdynia Karwiny. Dopiero jak UE zwiększyła dofinansowanie, to łaskawie nam sypneli na budowę stacji. Ciężko wygrać przy tak niesprawiedliwym traktowaniu, ale myślę, że i tak nie mamy powodu do wstydu.
@Ernest... Dla mnie wprowadzanie wszędzie trolejbusów to jest właśnie wciskanie kitu i propaganda. Nagle staje się nieistotne, że wytwarzanie energii nie jest zbyt ekologiczne. Chodziło mi o autobusy z wysokimi normami emisji spalin - np. Euro 6, które jest już dostępne u wielu producentów autobusowych.
W Gdyni jak PKS kupuje Mercedesy to oryginalne niemieckie, a nie tureckie jak w Gdańsku, w Gdyni nie kupuje się Kapen. Tabor jest zadbany, a nie zasyfiony i zniszczony jak w Gdańsku. Oczywiście Gdynia nie jest idealna. Przegubowe trolejbusy powinny być dawno temu, lecz wciąż ich nie ma. Oby najbliższy większy przetarg to zmienił. I Urbino IV, prototyp zgarnęło MZK Wejherowo, lecz oby wkrótce PKA zamówiło seryjne
Dzięki za wszystkie opinie. Również sądzę, że te komentarze trafiły na nie jeden monitor. A czy coś z tego wyniknie - przyszłość pokaże.