Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
Lepszy taki busik raz na pół godziny niż zupełnie nic - a u nas wygrywa nic.
Podobne rozwiązanie jest popularne w Niemczech w komunikacji podmiejskiej. Kursy "Rufbus" figurują w rozkładzie jazdy, ale wykonywane są tylko wtedy, kiedy pasażer zadzwoni pod wskazany numer i poinformuje, że chce skorzystać z danego kursu. Tylko, że tam często taki kurs wykonuje duży autobus lub co najmniej Sprinter.
U nas to wygrywa strach przed telebusem. Jak to? Płacić przewoźnikowi (np. cierpiarzowi, jak powyżej), za wykonanie, czy gotowość bojową? Bo ktoś zadzwoni dla jaja i nie pojedzie? I co?