Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
Nie chciałbym tu mędrkować, ale czy nowi motorniczowie otrzymują jakiekolwiek przeszkolenie nt. takiego doraźnego naprawiania tramwajów?
Na kursie na pewno. Choć zapewne jednym uchem wchodzi, a drugim wychodzi... ;] Zwłaszcza, że niektórzy instruktorzy nauki jazdy też nie do końca wiedzą czego uczą, a instruktorzy NR mają mniejszą wiedzę od... powiedzmy miłośników :P Ale w tym wypadku ten prowadzący nie wyglądał na młodego motorowego. No chyba, że ma mały staż w firmie. Bo lat mu nie brakowało na pewno /kl
A ja szczerze, to mam już dosyć tej pogody ;] Oby tylko dziś (3.06 br.) nie lało! /kl
Do Jacka M . -cytat Nie chciałbym tu mędrkować, ale czy nowi motorniczowie otrzymują jakiekolwiek przeszkolenie nt. takiego doraźnego naprawiania tramwajów- SKONTAKTUJ SIĘ z krzycho77 . Otrzymasz wyczerpujacą odp . Lipton zna moje namiary .
No, ja 15 min. później jechałem tu 3002, który najpierw zaczął tracić możliwość przekroczenia 20 km/h dusząc się i kaszląc niczym Fiat 126p, a potem rozkraczył się na Kercelaku. Możliwe jednak, że to akurat nie miało związku z deszczem, tylko z eksperymentalnym charakterem tego wagonu Motorowy jednak jakoś sobie sprawnie poradził i do R-1 się potem doczłapał.
W Gdańsku skrajnym przypadkiem było, gdy wystąpiło zwarcie NN na elementach rozrusznika w I wagonie w elektroniku, trzeba było spudłować wóz (swoją drogą: nie lubię tego warszawskiego określenia) a drugi wóz przygotować i sprowadzić z pulpitu manewrowego przy asyście CR. Dwie radiolki CR przybyłe na miejsce przywitały mnie tekstem zwalającym z kolan: "Jezu, elektronik. O Boże, db, że to Ty! Jesteśmy w domu". Kiedyś w Gdańsku na widok żelazka, teraz na widok zmodernizowanego helmuta, CR miny ma nietęgie i ginie w okopie przy głębszej usterce. Przy Swingach chyba przestaną przyjeżdżać aby nie robić sobie wstydu, hehe... Asy potrafią czekać na odległość i przyjechać chwilę po uporaniu się z wozem "bo korki, rozumiesz"... Widzę że i szkolenie w TW trzyma równy poziom z Wybrzeżem :0]
Co do szkoleń to w Poznaniu wcale nie jest lepiej. Niestety w przypadku szkoleń nie ma żadnych rozwiązań systemowych, które jasno określały by co powinien wiedzieć motorowy. Do tego wybieranie tzw. patronów na podstawie stażu w firmie, a nie umiejętności, prowadzi do częstych wstrzymań wynikających z braku elementarnej wiedzy o wagonach.
@Herbatnik: równamy do najlepszych I widzę, że Wasza Służba Nadzoru Ruchu też jest niczego sobie ;] W każdym razie teksty mają dobre! BTW: czemu nie podoba Ci się nasze popularne określenie? @maciej12991: patroni, to jest w ogóle temat na osobną dyskusję... I to niestety prawda, że głównie trzeba mieć "plecy" żeby dostać takową fuchę. Często wiedza ma tu drugorzędne znaczenie. Niestety... /kl
@lipton: Nie ma powodu, dla którego nie lubię "spudłować wóz", pewnie po prostu nie przypadło mi to do gustu. Wolę powiedzieć, że wóz trzeba rozłączyć i wyjąć kable WS niż spudłować. Zresztą w Gdańsku i tak nikt nie wiedziałby co należy zrobić, gdybyś rzucił hasło: "Spudłuj!".
Zrobić trupa brzmi znacznie lepiej:)
Widzę, że szkolenie motorowych to nie tylko u nas temat obszerny. Sam pamiętam mimo dużego stresu moje problemy podczas pierwszego dnia pracy (4 zjazdy awaryjne) mimo, że byłem obeznany w temacie.
@Herbatnik: wiadomo, każde miasto ma swój slang Ale IMHO określenie to jest lakoniczne i w sumie dobrze oddaje co należy zrobić z uszkodzonym wozem. @Dziki: cztery zjazdy miałeś pierwszego dnia? Ładnie! Dyspozytor musiał być zachwycony ;] Ale u Was to jednak stan taboru może mieć znaczenie /kl