Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
E tam... Wystarczy się rozglądnąć odpowiednio, najlepiej parę razy, walnąć fotkę i myk na chodnik z powrotem.
Pytanie tylko czy faktycznie opłacało się tak ryzykować. Chodnik był kilkanaście centymetrów obok.
jak się uważa to nic się nie stanie - odezwali się ci co nigdy nie łamią przepisów drogowych
Kamizelka na plecach nie zwalnia z myślenia. Jak się o tym pamięta i nie ma w głowie tylko mega słit wypas foci to idzie przeżyć.
Wbrew pozorom kilkanaście centymetrów potrafi zrobić ogromną różnicę w kadrze.
O ile osoby na wysepce "ujdą", o tyle osoby, które wkroczyły na jezdnie/pas jezdni, to nie ujdzie.
Ja sam starałem, staram i starać się będę, by nie naginać prawa, ale też żeby dbać o własne bezpieczeństwo.
to mam nadzieję że nie jesteś POlicjantem bo mi zbraknie siana na mandaty...
Co do mandatów to też zależy od odgórnych prikazów w danym mieście, bo jednak w mojej dziurze nawet policjanci jadący radiowozem potrafią przepuścić przechodzącego "na czerwonym"...
W tym miejscu to i tak bezpiecznie było ale stanie na środku torowiska tramwajowego tyłem do jadących tramwajów i lawirowanie między autami na jednej z bardziej ruchliwych krakowskich ulic, na moście w okolicy Wawelu w wykonaniu kilku kolegów to już była przesada.
A mi się wydaje że wszyscy pozajmowali najfajniejsze miejscówki a autor zdjęcia teraz ukazuje swoją złość ;D Według mnie zdjęcie do wywalenia...
@twister7862: Wrzuć na luz, jakbyś nie zauważył, napisałem komentarz, a na końcu zarzuciłem odpowiednią emotę (z przymrużeniem, żeby była jasność ;]). Nie spinaj się tak, a jeśli masz zamiar, to nie tutaj. Pozdro.
Nie chciałem tego pisać ale nie mam wyjścia. Jak wam przeszkadzało to że ktoś stał na ulicy to trzeba było dzwonić na 997 a nie wylewać żale tu o nie wiadomo co. Jak ktoś wleci pod samochód to jego sprawa i wam nic do tego. I tym optymistycznym akcentem kończymy dyskusję - dla opornych tradycyjnie przewidziano nagrody.
Sam jako jeden z kierowców zatrzymałem IU na moście Grunwaldzkim i poinformowałem jednego z uczestników, że lekko przesadza (stał na linii rozdzielającej jezdnie w tym samym kierunku) i może się to źle dla niego i dla nas, jako organizatorów źle skończyć. Jak się później okazało nic sobie z tego nie zrobił, bo na moście na ul. Piastowskiej kolega zatrzymywał dosłownie auta żeby zrobić zdjęcie autobusu tak by mu "puszki" w kadr nie wjeżdżały. Lekkie przegięcie, pozostawiam bez komentarza i pozdrawiam owego artystę....
@Marcin Ciszewski: no nie do końca masz rację. Bo znana jest już w Polsce impreza, gdy jeden z uczestników chciał mieć taaakie ujęcie, że jak wysiadał z tramwaju, to... potrącił go samochód. I wtedy nieprzyjemności mieli także organizatorzy. /kl
Prawda jest taka, że podczas imprezy masowej za każdego uczestnika po części odpowiadają organizatorzy, stąd regulaminy itp. a ich łamanie naprawdę nie jest indywidualna sprawą danej osoby a rzeczywiście ma wpływ na postrzeganie całości miara jednostki.
@Lipton: zgadza się, tylko: primo, czy osoby narzekające w tym wątku to przedstawiciele organizatorów czy raczej "domorośli moralizatorzy"? Secundo, czy zorganizowany przejazd miłośników wraz z fotostopami to to samo co kilka autobusów jeżdżących w kółko i kilkadziesiąt osób spacerujących po ulicy z aparatami? Tertio, czy czasem nie jest wyłączona odpowiedzialność organizatora za szkody wynikające z łamania prawa przez uczestników?
Odpwiadam lakonicznie: ad. primo - nie wiem, ad. secundo - z punktu widzenia robienia zdjęć to jest to samo. I ad. tertio - trzeba by zobaczyć co było napisane w regulaminie/umowie. Na pewno może mieć to wpływ. Choć organizator widząc takie zachowania winien interweniować. No chyba, że lubi spotkania z WRD i/lub prokuratorem... /kl