Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
A ten zielony Jazz już dotarł?
Klasyka, czyli chłopcy obudzili się ze snu gdy okazało się, że plany nie przewidywały wielu instalacji itp, inna sprawa że nie przemęczali się za bardzo i jeszcze kwestia jak dla mnie mega dziwnego rozplanowania etapów tej inwestycji gdzie środkowa część (odcinek od pętli Pasanil do Zimnej) zaplanowano jako ostatni do roboty, owszem najtrudniejszy, bo torowisko w jezdni, nie mniej jednak roczne opóźnienie to trochę przesada, do tego miasto zrezygnowało z kar umownych bo umowę aneksowano.
Zielony dotarł, ale tajniaczy się w zajezdni Wrzeszcz.
Czyli standard. I jeszcze jedno: autobusy będą tu po torowisku jeździły? /kl
@Lipton: Wjazd autobusów na (wybrukowane) torowisko, będzie konieczny tylko do obsługi przystanków wiedeńskich. Dalej mogą jechać po asfalcie (tak, jak na Przeróbce).
OK, rozumiem. Bo już myślałem, ze ktoś wymyślił dla tramwajów krawężniki systemowe Dzięki za informacje. /kl
Jeszcze prace długo stały w miejscu, bo znajdowali co chwila jakieś niewybuchy.
Wiesz, niewybuch to jest - powiedzmy - kilka godzin. A tu był podobno rok obsuwy /kl
No prawda jest taka, że przez dobre kilka miesięcy, w miejscu gdzie zrobione jest powyższe zdjęcie, nie było zbytnio widać żadnego postępu prac, a czytałem i słyszałem o wielu niewybuchach. Ale bardzo możliwe, że mieli trudności z innymi elementami wymienianej infrastruktury, jak np. instalacja wodociągowa czy gazowa. Niemniej faktycznie rok to baaardzo dużo.
Niewybuchy, pomimo że mogą być groźne, to wstrzymują pracę na krótko. Tutaj głównym problemem były właśnie sieci - stan faktyczny nie zgadzał się z mapami. A na projekt zamiennych i jego zatwierdzenie, trzeba znacznie dłużej czekać niż na saperów. Nie zmienia to jednak faktu, że kolejność realizacji etapów nie była dobrze wybrana.
Tak jak pisze WL: niewybuchy nie mogły wstrzymać inwestycji o rok Zwłaszcza, że saperzy zawsze jak przyjeżdżają po jeden, to sprawdzają też okolicę w poszukiwaniu ewentualnych kolejnych "niespodzianek". Oczywiście różnie to z tym bywa, bo ze dwa lata temu podczas kładzenia jakiegoś kabla wykopano taki niewybuch centralnie przed wejściem do naszej siedziby. Przyjechali, sprawdzili, zabrali i odjechali. Ale jeszcze dobrze nie zniknęli na horyzoncie, a ekipa budowlana... odkopała kolejny pocisk Więc znów ewakuacja etc. Kiedy już i tamten udało się zabrać, to po ~10 minutach wykopano następny. I tak cały dzień mieliśmy z głowy A wracając do meritum: wiadomo, że nie zawsze na planach wszystko jest tak jak być powinno, ale rok obsuwy, to już naprawdę "grubo" jest. /kl
@Robert: U was gdzieniegdzie to krajobraz jakby już dawno wybuchło, więc faktycznie niewybuchów na pewno nie ma.